Anna Kłosowska o Żółtej Damie z zamku w Liwie…

Wędrowałam schodami w górę podążając za moim przewodnikiem na szczyt wieży. Widok stąd sielski, rzewny. Fantazja na tematy polskie. Tyle, że nie Chopina, a Pani Natury.

Z otworu w murze wyleciała pustułka, najmniejszy z sokołów. Wzbiła się wysoko. Nie ma ich dużo w Polsce, ale Liw sobie upodobały. Mój przewodnik, weterynarz z zawodu, wielbiciel Mazowsza i jego historii, zwrócił mi uwagę na tego niewielkiego ptaka drapieżnika. Mój wzrok podążał za pustułką. Wibrowała rdzawym brązem na tle przedwieczornego, spowitego w szary błękit nieba.

Read more