Dwa płatki białej róży
pieszczą się w cieple złota: unisono, zawsze razem
dwa zwiędłe płatki róży
wirują w chłodzie bieli: już na zawsze osobno
Dwa płatki białej róży
pieszczą się w cieple złota: unisono, zawsze razem
dwa zwiędłe płatki róży
wirują w chłodzie bieli: już na zawsze osobno
Po gładkiej tafli srebrnej patery płyną nieme znaki zapytania
Przyprószone bielą cukru pudru skrzydła unoszą się w niemym przerażeniu:
Usiłują strzec tajemnicy muślinowego kremu swojego wnętrza
A przecież wiedzą, że są przegrane wobec ludzkiego pożądania…
niespełnienie układa się cicho na brzegu oceanu
czai się, wyczekuje w niemocy
może przy pełni Księżyca potęga przypływu
pchnie je w jakieś nieświadome sprawionego szczęścia ramiona.
W środę 4 września o 19:00, kiedy będzie już, mam nadzieję, chłodniej, spotykamy się znowu na moim ulubionym Żoliborzu, tym razem na ul. Marii Kazimiery 20, żeby wypić wspólnie herbatę lub kawę i zagłębić się w losy pewnej konchy znad Atlantyku.
Zapraszam!
“Czwarta koncha” otrzymała kolejne zaproszenie! Urocza gospodyni spotkań literackich, Renata Kozerska, użycza swojego salonu w Wesołej, w niedzielę, 8 września, o godz. 17:00. Serdecznie zapraszam w imieniu swoim i miłej Gospodyni. Prosimy chętnych o kontakt: renata.kozerska@gmail.com lub anna4book@gmail.com
Samotna, niewielka, zwarta bryła na wzgórzu.
Obronna, wytrwale trwająca. Kościół-twierdza z XI wieku pod wezwaniem Świętego Idziego w Inowłodzu nad Pilicą. Niszczony wiele razy, odbudowywany kilka razy, jeden ze starszych zabytków sztuki romańskiej w Polsce. I symbol trwania pomimo zadawanych mu śmiertelnych ciosów historii. Naszej historii.
Ten maleńki, skromny kościół ufundował Władysław I Herman w geście dziękczynienia za wyczekiwanego syna. Za następcę tronu, późniejszego Bolesława Krzywoustego.
Powiedz, kiedy drobinki czasu zatrą mowę serca
kiedy kąciki ust zastygną w braku uśmiechu
kiedy obronisz się przed bezbronnością
Powiedz. Sobie. Zanim…
To było wspaniałe popołudnie dla mnie i dla mojej książki. Przyjazna, ciepła atmosfera samego miejsca, a do tego pomoc najmilej widziana mojego brata i przyjaciół. Staszek Górka wspaniale recytował urywki i ozdobił to spotkanie piosenkami znakomicie wpisującymi się w atmosferę “czwartej konchy”.
Na “Deszczowy dzień w Nowym Jorku” poszłam nie ze względu na to, że ostatni film Woody Allena został “wyklęty” w Stanach, ale z powodu Manhattanu. I już po pierwszych scenach zatęskniłam. Za zapachem, za widokami Central Park. To był Woody Allen, ale oglądany przez gazę, jak wielkie diwy kina. Wyciszony łagodny. Bardzo się cieszę, że Europa wzruszyła ramionami na super correctness Stanów Zjednoczonych. Niech oni sobie tam nie dopuszczają tego filmu na ekrany, my tu chcemy oglądać ostatni obraz wielkiego reżysera. Romantyczna komedia w nie przesłodzonym opakowaniu. Brak wielkich nazwisk na plakatach dobrze temu filmowi zrobił.
Read moreCate Blanchett jest Australijką i Amerykanką.
To nie jest żadna rewelacja. To prawda, że ja postrzegam ją jakoś bardziej jako Amerykankę, mimo że nie zapominam: jej mąż jest australijskim pisarzem, dzieli czas między oba kontynenty. Inaczej mówiąc jest w niej coś typowo amerykańskiego bo jest “skądś”.
Wczoraj zobaczyłam ją w jej ostatnim filmie: “Gdzie jesteś Bernadette”. Wszystko mogło było być okej. Początek odebrałam jako rodzaj sarkastycznej komedii na temat ludzi bez pieniężnych kłopotów i z nieco wymyślonymi problemami. Była denerwująca w swoich przerysowanych reakcjach, mąż korpo w Microsofcie. Też nie lubię Microsoftu. Tu ją rozumiałam ;))
Read more