Romański kościół-twierdza

Samotna, niewielka, zwarta bryła na wzgórzu.

Obronna, wytrwale trwająca.  Kościół-twierdza z XI wieku pod wezwaniem Świętego Idziego w Inowłodzu nad Pilicą. Niszczony wiele razy, odbudowywany kilka  razy, jeden ze starszych zabytków sztuki romańskiej w Polsce. I symbol trwania pomimo zadawanych mu śmiertelnych ciosów historii.  Naszej historii.

Ten maleńki, skromny kościół ufundował Władysław I Herman  w geście dziękczynienia za wyczekiwanego syna. Za następcę tronu,  późniejszego Bolesława Krzywoustego.

Read more

Czwarta Koncha w NBP

To było wspaniałe popołudnie dla mnie i dla mojej książki.  Przyjazna, ciepła atmosfera samego miejsca, a do tego pomoc najmilej widziana mojego brata  i przyjaciół. Staszek Górka wspaniale recytował urywki i ozdobił to spotkanie piosenkami znakomicie wpisującymi się w atmosferę “czwartej konchy”.  


“Deszczowy dzień w Nowym Jorku”, Woody Allen i malinowy sorbet

Na “Deszczowy dzień w Nowym Jorku”  poszłam nie ze względu na to, że ostatni film Woody Allena został “wyklęty” w Stanach,  ale z powodu Manhattanu. I już po pierwszych scenach zatęskniłam. Za zapachem, za widokami Central Park.  To był Woody Allen, ale oglądany przez gazę, jak wielkie diwy kina. Wyciszony łagodny. Bardzo się cieszę, że Europa wzruszyła ramionami  na super correctness Stanów Zjednoczonych. Niech oni sobie tam nie dopuszczają tego filmu na ekrany, my tu chcemy oglądać ostatni obraz wielkiego reżysera. Romantyczna komedia  w nie przesłodzonym opakowaniu. Brak wielkich nazwisk na plakatach dobrze temu filmowi zrobił.

Read more

Zagubiona Cate w filmie “Gdzie jesteś Bernadette”

Cate Blanchett jest Australijką i Amerykanką.

To nie jest żadna rewelacja. To prawda,  że ja postrzegam ją jakoś bardziej jako Amerykankę, mimo że nie zapominam: jej mąż jest australijskim pisarzem,  dzieli czas między oba kontynenty. Inaczej mówiąc jest w niej coś typowo amerykańskiego bo jest “skądś”. 

Wczoraj  zobaczyłam ją w jej ostatnim filmie: “Gdzie jesteś Bernadette”. Wszystko mogło było być okej.  Początek odebrałam jako rodzaj sarkastycznej komedii na temat ludzi bez pieniężnych kłopotów i z nieco wymyślonymi problemami.  Była denerwująca w swoich przerysowanych reakcjach, mąż korpo w Microsofcie. Też nie lubię Microsoftu. Tu ją rozumiałam ;))

Read more