Miękko, złociście, wpatruje się we mnie nadzieja
Kokietuje, łudzi, mami kocią giętkością
Cierpliwie czekam, aż wskoczy mi na kolana
Może da się oswoić…
Miękko, złociście, wpatruje się we mnie nadzieja
Kokietuje, łudzi, mami kocią giętkością
Cierpliwie czekam, aż wskoczy mi na kolana
Może da się oswoić…
“When God does His work, you sit!”
Alice z Home Depot
Mała żółta karteczka krzyczała dużymi czerwonymi literami: “KWIATY”. Nawet nie dodałam: “!!!”, to nie było potrzebne. Oba kolory rzucały się nie tyle „w” oczy, co „do” oczu za każdym razem, kiedy otwierałam laptop, bo sprytnie przylepiłam ją do wieka. Zawsze tak robię z przypomnieniami, tylko nie zawsze na nie reaguję!
Read more“Maybe there’s a God above…”
– Ledwie cię namówiłam! Wyciągnąć cię z domu nie można od twojego powrotu z Europy!
– Nie, nie, po prostu trochę się zagrzebałam w tej mojej pisaninie. Usiłuję nadrobić nieobecność, ale bardzo chętnie z tobą pojadę na koncert!
– Twoja następna książka, nad tym teraz siedzisz?
– Nie tylko, ale tak. Straciłam trzy czwarte, kiedy mój twardy dysk rozprysł się w Warszawie na drzazgi, mówiłam ci o tym.
Odwróciłam się do mojej przyjaciółki. Odpowiedział mi lekki uśmiech i spojrzenie wielkich piwnych oczu. Kubańsko-brazylijska piękność o mlecznej, perłowej cerze. Kiwnęła głową.
-Mhm, mówiłaś, ale myślałam, że coś się dało odzyskać. Nie? Okropne. Tyle twojej pracy! Gdzie ja teraz skręcam, pamiętasz? Byłyśmy tu w zeszłym roku…
Read moreMam w domu złotą kurkę
rozgrzebuje słowa niebieskim pazurkiem
rano zjada garść kaligrafowanych liter
nocą składa nieokrągłe czterowiersze
Czy z apetytem?
Różowopalca jutrzenko
zbyt późno uchylasz rąbka dnia
więc chytrze wstaję przed tobą,
żeby zdążyć zawłaszczyć go tylko dla siebie!
American Polish Club w Lake Worth, Palm Beach, zaprasza na moje spotkanie 1 listopada o godz. 19:00:
“Spotkanie autorskie? Raczej rozmowa. Ale nie tylko! Anna Kłosowska wprowadzi nas w klimat swojej pierwszej powieści, “Czwartej Konchy”, klimat florydzki, nowojorski, warszawski, kanadyjski, francuski…bo tyle w tej książce jest kolorowych i splatających się wątków. Tyle, ile w jej ciekawym, niebanalnym i bardzo ruchliwym życiu.
Read moreCzas szeleści pod moimi krokami
kiedy wpatruję się w zapachy żółcieni
trwa przy mnie cierpliwym cieniem
Mój ochroniarz, ale bez broni
W czwartek, 19 września, mój duży pokój przemienił się znowu w poetycki salon, w “Salon przy rowerze”. Rower co prawda został wyprowadzony, żeby pomieścić wszystkich, których zaprosiłam na ten wieczór z wierszami, ale nazwa przylgnęła już wcześniej i zmieniać jej nie zamierzam.
Postanowiłam w moim saloniku poetyckim zaprezentować miłym gościom cztery czterowiersze, zwane też kwartynami, z przygotowywanego tomiku poezji, który nosić będzie tytuł jednego z nich:
Read moreMój pokój przygotowuje się na przyjęcie przyjaciółek i znajomych. Pokój przy rowerze, bo tam sobie mieszka mój czarny rower, którego nie mam gdzie indziej postawić. Ciekawe jak mu się będą podobały czterowiersze. Mają z nim związek, bo często zalęgają się w mojej głowie, kiedy wyruszam na nim na krótkie wycieczki.
Obecna, chociaż nie najważniejsza tym razem, będzie też “czwarta koncha”. Ponieważ jest z tego cieplutkiego w brzegu Atlantyku, trochę jej zimno ostatnio w moim żoliborskim mieszkaniu….
Dwa płatki białej róży
pieszczą się w cieple złota: unisono, zawsze razem
dwa zwiędłe płatki róży
wirują w chłodzie bieli: już na zawsze osobno