Wypatrywałam, wyciągałam szyję. Jest czy nie ma? Weszłam na plac Wilsona.
Białe stoisko. Jest. A w nim pani Agatka, żwawa brunetka z uśmiechem na twarzy. Rozmawia z klientami. Podeszłam.
Pani Agatka złożyła ręce. Nie jak do modlitwy, tylko w takim geście, jaki się czyni, kiedy zdarzy się coś poza zwyczajną codziennością, poza rutyną.
A zdarzyłam się pani Agatce ja!
Read more