
#Deerfield Beach
Alice przeglądała z zaciekawieniem periodyk „The Ladies’ Home Journal”. Zawsze znajdowała w nim coś ciekawego. Tym razem, a był wrzesień 1923 roku, na stronie 19tej mały pastelowy domek…
Read moreAlice przeglądała z zaciekawieniem periodyk „The Ladies’ Home Journal”. Zawsze znajdowała w nim coś ciekawego. Tym razem, a był wrzesień 1923 roku, na stronie 19tej mały pastelowy domek…
Read moreJest lubiany i obrano go ptakiem Florydy. Niepozorny a wszechobecny. Niewielki, szary. Trochę czerni i biel w podbiciu skrzydeł. Należy do rzędu wróblowatych.
Mocking bird. Przedrzeźniacz.
Read morePrzygotowywałam krótką notkę, tekst dla Em na temat jej obrazów, którym nadała tytuł „Tranquilidad”. Spokój. Prosiła jednak, by nie tłumaczyć tytułu. To byłaby zbyt wielka dosłowność. Kontekst sam wprowadzi widza w odpowiedni nastrój.
Czemu wybrała hiszpańskie słowo? Mieszka od lat na południowej Florydzie, jak ja, a tu hiszpański powszechnie używany, ale nie w tym przyczyna.
Read moreBroszka w złotym kolorze z wygrawerowanymi na spodzie po hiszpańsku dwoma słowami: „dla Izabeli” była jedynym przedmiotem osobistym po który nikt się nie zgłosił. Ironia losu, ponieważ „Isbell” to imię nadane huraganowi, za przyczyną którego drobny przedmiot świadczący o czyjejś emocji leżał na półce w biurze rzeczy znalezionych.
Read moreRozedrgany żywioł, furia o niszczącej śmiertelnej mocy nadchodzi znad Atlantyku na południową Florydę. „Część życia w raju”, mówią o huraganach jej mieszkańcy. Wie o tym także Autorka, która od wielu lat upodobała sobie to miejscu. Jej powieść osadzona jest w klimacie, codzienności i niezwykłości Florydy. Florence, którą obrała sobie za medium, za przewodniczkę po tym życiu, jest Amerykanką z Michigan, mieszkanką Nowego Jorku a teraz miejsca niedaleko Fort Lauderdale. Pracuje dla międzynarodowej organizacji UNICEF. Jest niezależną kobietą przeżywającą wielki chaos w każdej dziedzinie swojego życia. Ta postać pozwala Autorce wprowadzić w osnowę powieści ciekawe i oryginalne wątki polskie, ale i ogromnie osobiste refleksje związane z niedawnymi przeżyciami, które nadały temu co robi i pisze, temu jak żyje, nowy wymiar. I ta sfera powieści to sama Autorka, jej życie w miejscu, które ukochała i wybrała, kiedy opuściła po wielu latach Nowy Jork. Dodam tylko, że nawet numer czeku i suma na jaką został wystawiony, jest autentyczna…Dowiedz się więcej droga Czytelniczko, drogi Czytelniku. W Twoje ręce oddajemy „noc z Irmą”, noc katharsis, która zmieniła życie nie tylko Florence
Właściwie akcję tej książki można by zamknąć w wydarzeniach jednej nocy. Jednej nocy i jej konsekwencjach. Można by. Ale nie o to chodzi Autorce. Anna Kłosowska osadza swoje pisanie w pewnej filozofii przemiany. Zmiany życia, oczyszczenia z osadów przeszłości na rzecz kształtowania przyszłości. W wielu aspektach, wielu sytuacjach. Jednym słowem – katharsis. To jest główny temat tej opowieści. Odrodzenie się. Zmiana. Gwałtowna jak huragan, nadciągający znad Atlantyku nad południową Florydę. Huragan dosłowny i huragan w przenośni. Tylko pozornie życie Florence, Amerykanki z Midwest, jest ułożone. Tylko pozornie godzi się ona z tym, co wokół niej. Nie tylko pragnie zmiany, ale ją sama tworzy. Nie buntując się, a konsekwentnie wybierając własną drogę. A to, że ta wartka, przychylna czytającemu proza osadzona jest w subtropiku, gorącu, nieokiełznaniu przyrody, w namiętności, dodaje jeszcze książce poloru i waloru…
Był piękny zimowy dzień. Brygantyna, której nadano wzbudzające zaufanie imię: „Providencia”, opatrzność, płynęła na pełnych żaglach z dwudziestoma tysiącami orzechów kokosowych z plantacji na Trinidadzie.
Read moreNajpierw wynurza się z tiulowej gazy jasna, jaskrawa, młoda zieleń. Nie pozwala się zamknąć w niezidentyfikowanej bladości. Potem ożywa amarant kwiatów bugenwilli. I po chwili, powoli, niespiesznie wszystko inne nabiera barw sprzed. Sprzed mgły.
Read more