Pałac królewski nad Tagiem Anna Kłosowska, Opowiadania: “Dziewiąta czterdzieści”
Kościół przy
klasztorze Karmelitów w lizbońskiej dzielnicy Chiado był pełen. Dzień Wszystkich
Świętych 1755 roku. Płonęły świece. Wierni wchodzili z zalanego słońcem placu.
Sobota, łagodne ciepło.
Vogata del Silenzio Wenecja Anna Kłosowska, Opowiadania: “Ciche ofiarowanie byka”
Gęsta cisza. Przynajmniej tak
by się chciało. Żeby panowała całkowita cisza. Może nie jakieś nabożne
skupienie, ale odmienność, wielka odmienność od gwaru, śmiechu, wrzawy.
W tej ciszy powoli odchodzi karnawał.
Wyprowadza się późnym wieczorem z Wenecji, oddala z każdą godziną, z każdym
zanurzeniem wiosła. Bo rzecz jasna oddala się wodą. Inaczej w Wenecji się nie
da.
Oszroniona butelka
prosecco stała na palmowym liściu. Dość chybotliwie, ale nie została jeszcze
otwarta, więc mój wzrok spokojnie powędrował dalej. Szklany pojemnik z
różowawym musem. W każdym razie czymś gęstym. Nie sokiem.
Anna Kłosowska Opowiadania “Święto dwunastu Marii”
Łodzie
piratów z Istrii wpłynęły bezszelestnie na wody weneckiej laguny. Lekka fala pomogła
im dobić do nabrzeża. Nikt ich nie zauważył. Mieszkańcy zgromadzeni byli w
kościele San Pietro di Castello i zajęci coroczną uroczystością, której punkt
kulminacyjny miał właśnie nastąpić: dwanaście dziewic i ich oblubieńców
otrzymywało uroczyste błogosławieństwo na nową drogę życia.
Anna Kłosowska Opowiadania “Lot Turka, Anioła i Lwa”
W czasie karnawału Wenecja
nie śpieszy się rankiem. Jest chłodno, kilka stopni Celsjusza, a wilgotność
wzmaga uczucie chłodu. Więc Wenecja, ta stara, ta zasiedziała w pałacach i
małych mieszkankach zawieszonych nad kanałami, wzrusza ramionami, kiedy
przychodzi czas karnawału. Ta Wenecja wstanie później, no z pewnością nie wylegnie
na ulice wokół placu św. Marka o świcie!
Baranów. Perła późnorenesansowej
architektury. Palazzo in fortezza, czyli budowla zamknięta wokół
dziedzińca jak zamek, o cechach obronnych, otoczona bastionami, ale o budowie
lżejszej niż miejsce warowne. To pomysł włoskiego renesansu. Pałac/zamek.
Anna Kłosowska Opowiadania “Królewski Sandomierz i utytułowana gruszka”
Herbata
„z saszetek”, co jest nie tyle lepszym co lepiej brzmiącym, bardziej
atrakcyjnym określeniem herbaty z torebek, nie jest moim żywiołem.
Torebki/saszetki to herbaciane pogotowie ratunkowe, codzienność nie warta
wzmianki, wielkie lub mniejsze ustępstwo. Na przykład w czasie podróży…
Anna Kłosowska, Opowiadania: “Wieczna siostra” palma bożonarodzeniowa
Lubię
pływać w basenie na wznak tuż przed zapadnięciem zmroku. I śledzić zmiany barw
nieba.
Błękity
przetaczają się w płowość, prawie biel, potem nadciągają różowości. Różne
odmiany. Na wiatr ciemniejsze, gęstsze, jaskrawsze, czasem postrzępione
odcieniami szarości. I te delikatne, zwiewne, przekornie uchylające się przed
zachodem, podpięte jasnością zachodzącego słońca.
Naokoło
zielenie i kolory Karaibów. Kwitnąca sytość barw. Palmy z grzecznie podciętymi
grzywkami. Estetyczne, pozbawione suchych gałęzi. Nieprawdopodobnie uporządkowane.
Inne znów z rozwianymi pióropuszami. I te, które przy zachodzącym słońcu połyskują
lekko zagiętymi, długimi liśćmi, jakby przystrojone anielskim włosem.
Są
takie dwie palmy, na które patrzę za każdym razem, kiedy wchodzę na teren
osiedlowego basenu przez pomalowaną na czarno, wyciętą w gipsowym stiuku furtkę.
Anna Kłosowska, Opowiadania: “Burza prawnie chroniona”
Gdzieś między końcem
września a połową października pojawia się w regionach winnych Austrii i Słowacji
burza. Pojawia się nie tylko tam, ale tam jej osobiście doświadczyłam. Swoista
burza, bez piorunów, bez czarnych chmur. Burza wyczekiwana przez jej
wielbicieli.