Anna Kłosowska o wczesnym dekorowaniu…

Anna Kłosowska opowiadania

Jakoś zachciało mi się w tym roku wcześniej bombek! Zawsze czekam z nimi i innymi dekoracjami zaznaczającymi odrębność dni Bożego Narodzenia od reszty roku, na czas po Święcie Dziękczynienia. Ono ma swoją pozycję w moim domu. I swoje dekoracje! Ale w tym roku mi się zachciało. Może lepiej, gdyby mi się zachciało czegoś innego: na przykład lodów o smaku zielonej herbaty w pewnym znanym mi japońskim miejscu albo ciastka Opéra, rozpychającego się kusząco na szklanej półce w wystrojonej na żółto kawiarence „pod małym kurczakiem” do której wpadam rzadko, ale wpadam. Czasem mniej po ciastko niż po rozmowę z właścicielem, Marokańczykiem z pochodzenia o tym jak ciężko jest wcisnąć się w tutejszy rynek ciastkarski, kiedy proponuje się coś innego niż Dunkin Donuts…

Ale mnie się zachciało bombek. Zapragnęłam ich, jak zapragnęłam nastroju, oderwania, od papki słownej, od grzecznego unikania tematów, od hipokryzji w rożnej formie, treści, przekazie. Chciałam błysku, blichtru, świecenia (byle nie w oczy). Wesołej taniości. Nic w tym złego. Święta tak mają, nastroje miewają.

I dlatego wyciągnęłam bombki. Ozdobiłam nimi, jak co roku, bugenwillę przed kuchennym oknem. „Na razie tylko tyle, reszta potem”, pomyślałam, Ale wydaje mi się, że w tym roku bombek mam za mało. „Potrzebujesz więcej bajki”, stwierdziła znajoma. „Ja też”, dodała.

Więc jutro gdzieś po drodze wpadnę do jednego z tych sklepów, w których od początku listopada radośnie rozbrzmiewają bożonarodzeniowe pioseneczki i dokupię sobie trochę bajki. Bez morału!

Anna Kłosowska po drodze na stacyjce Wolbórka

https://skansenpilicy.pl/

Przed budynkiem stacyjki Wolbórka wisi „Rozkład jazdy pociągów osobowych na drodze żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej od dnia 15 września 1850 roku”. Tory nigdzie nie prowadzą, mają tylko stwarzać odpowiedni kontekst dla niewielkiego budynku utrzymanego w stylu uzdrowiskowym, coś w charakterze świdermajeru, tyle, że tu powinien się nazywać „pilicamajer”, bo jesteśmy nie nad Świdrem, a w Skansenie Rzeki Pilicy, w Tomaszowie Mazowieckim, a owa Wolbórka, nazwa stacji, pochodzi od nazwy dopływu.

Read more

Anna Kłosowska po drodze w Pałacu Krasińskich: „Statut Łaskiego”

#Pałac Krasińskich
#Statut Łaskiego
https://www.gov.pl/web/fundusze-regiony/palac-krasinskich-juz-otwarty—od-21-maja-dostepny-dla-odwiedzajacych

Statut Łaskiego rozpoczyna się „Bogurodzicą”. To niebywale ważne w historii polskiego królestwa dzieło wydane zostało w 1506 roku, za rządów Aleksandra Jagiellończyka. W czasie mojej wizyty w Pałacu Krasińskich, Pałacu Rzeczpospolitej, pochylałam się nad dziełami Galla Anonima, Kadłubka, Długosza, nad pergaminową kartą kazań świętokrzyskich, nad trójjęzycznym, łacińsko polsko niemieckim psałterzem floriańskim.

Statut Łaskiego, prymasa Polski, sekretarza króla, to „Przesławnego Królestwa Polskiego przywileje, konstytucje i zezwolenia urzędowe oraz uznane dekrety”, innymi słowy zbiór narzędzi kodyfikujących praworządność państwa.

Read more

Anna Kłosowska” “Pliniusz, Wezuwiusz i kawałki gliny…”

Wybuch Wezuwiusza w wersji Cyntii

Wróciłam do listów Pliniusza Młodszego. Wracam wybiórczo i z ochotą do rzymskiego świata pierwszego wieku naszej ery. Ile w nich skalkulowanej publicystyki, ile obrazków z życia codziennego, ile rozważań, które wcale się przez prawie dwa tysiące lat nie zmieniły. Czy świat jest niereformowalny czy coś robimy od wieków nie tak…

Read more

Anna Kłosowska: “Dzień Chłopca”

https://morikami.org/current-exhibitions/
Tekst i foto Anna Kłosowska

Do Morikami, japońskich ogrodów i muzeum w Delray Beach wpadam po drodze. Bywa jednak, że przyjeżdżam specjalnie, żeby się z kimś napić herbaty sencha, która ponoć jest skarbnicą antyoksydantów, a nawet jeśli nie jest to z pewnością dobrze mnie nastraja. A czasem, żeby usiąść na ławeczce w kamiennym ogrodzie (to wolę robić sama), przejść zygzakowatą ścieżką (po zygzaku nie przechodzą złe duchy, gubią się!) do kładki nad strumykiem, w którym pławią się syte, leniwe, czerwonozłote koi (przenośnia przeciętności, bo nie dążą do niczego, po prostu są!).

Wszystkie te elementy są częścią kultury mało mi znanej, wręcz owianej woalem miłej tajemnicy, której odkrywać do końca ani nie chcę, ani nie muszę, a bliskiej spokojem, poszukiwaniem równowagi. Nie tej idealnej, tej na co dzień.  

W sali wystawowej ekspozycja z okazji Dnia Dziecka. Japońskiego dnia dziecka, które to święto praktycznie stało się w przeszłości z czasem (jakoś tak) Dniem Chłopca, zanim nareszcie w 1948 roku nie wróciło do formuły obejmującej również dziewczynki!

Read more

Anna Kłosowska: Fiołkowa zorza

#podrodze
#zorzapolarna
#Murasaki

Na półce stały mini róże, tulipany, hiacynty i afrykańskie fiołki. W tonacji od głębokiej purpury do bardzo jasnego rozniebieszczonego fioletu. Wszystkie w dobranych kolorem zgrabnych kubeczkach z wielkim uchem.

Zawahałam się. Nie tyle nad kolorem co nad potrzebą kupowania doniczkowego kwiecia. Tyle jaskrawych, przepełnionych słońcem barw mam za oknem. Wiecznie kwitnąca bugenwilla i donice przepełnione różowością barwinków…A ja tu, po drodze, bo wstąpiłam tylko po bataty, bez których żyć mi trudniej, zastanawiam się nad maleńką doniczką z fiolkami!

Read more

Anna Kłosowska po drodze wśród bursztynu i szafirów

“Joy”, Maeda Asagi
https://morikami.org/

Do Morikami, https://morikami.org/ japońskiego muzeum i ogrodów w Delray Beach wiodą mnie wszystkie florydzkie drogi…A także kolorowe nici tęsknej wyobraźni, kiedy jestem po drugiej stronie Atlantyku…

Maeda Asagi „Joy” Srebro, zloto, mleczny bursztyn, emalia na srebrze i białe szafiry, przeczytałam obok niezwykłej kreacji złożonej ze spiętych ze sobą części tworzących naszyjnik nietypowych rozmiarów. Miałam wrażenie, że te elementy można zamienić, przestawić, cos dodać albo ująć gdyby na przykład w życiu zaszły jakieś znaczące zmiany…

Read more