Anna Kłosowska po drodze w Lizbonie: Cais das Colunas

Foto i tekst Autorka
#Cais das Colunas
#Lizbona

Marmurowe nabrzeże schodzące lekką pochyłością w kierunku Tagu pokrywa w niektórych miejscach cienka warstwa zielonawoszarych wodorostów. Szlachetność kamienia znika pod nią. Schodziłam ostrożnie: przy odpływie powierzchnia wydawała się śliska. Ale nie była. Kilka kobiet o azjatyckich rysach robiło sobie zdjęcia śmiejąc się do siebie dyskretnie.

Read more

Anna Kłosowska po drodze w Chiefland: Manaty u ciepłych źródeł

Manatee Springs, Chiefland, Floryda
Foto Juliusz Kłosowski

Wcześnie rano. Półcienie. Rześko. Czułam się jak w zaczarowanym lesie, nad wodą źródlanie czystą, ale niesamowitą. Wodne oko otaczały florydzkie cyprysy, jak czarownice przygotowujące tajemniczy napój. Trochę dreszczyku niesamowitości, skrzyżowanie poezji romantycznej z (nieupiorną!) powieścią gotycką!

A może po prostu było mi chłodno i czekałam na słoneczko …

Read morE

Anna Kłosowska po drodze w Czernej: Śniadanie w zamku



Anna Kłosowska: Śniadanie w zamku
https://www.polskieszlaki.pl/zamek-czerna.htm

Jajka na miękko szybko ostygłyby w chłodnych murach zamkowej kuchni w Czernej…Stąd przemyślne płaszczyki ochronne na nich. Długo czekać nie musiały, byłam głodna.

Znowu w drodze i po drodze. Tu Zamek w Czernej koło Głogowa. Po śniadaniu oprowadzanie przez właścicielkę, Krystynę Iwanicką, która zamek kupiła, odrestaurowała, odchuchała i w nim mieszka. Jest mały hotelik. Wszystko razem renesansowa bajka. Acha, jest też czarny piesek Bambo i kilka kotów…ale to inna bajka.

Anna Kłosowska o Natalii Andrioli


Natalia Andriolli, “Śpiący Amor”
Wystawa “Bez gorsetu”, Muzeum Narodowe, Warszawa
Zdjęcie Autorki

Natalię z Tarnowskich rodzina uważała za uzdolnioną artystycznie. Nikt nie sprzeciwiał się rozwojowi jej talentu, oczywiście na odpowiadającym jej statusowi poziomie. Pochodziła z majętnej ziemiańskiej rodziny. To dawało jej swobodę, ale zakreślało jednocześnie granice artystycznej eksploracji.

Read more

Anna Kłosowska: Odrzucenie gorsetu

Muzeum Narodowe w Warszawie
Bez gorsetu

Zdjęcie zrobiono w Krakowie przed 1882 rokiem. Oto pionierki, wtedy tak nienazwane. Młode, zdolne kobiety mające ambicje artystyczne. Tyle, że kobiety do końca XIX wieku studiować w szkołach kształcących malarzy, rzeźbiarzy, nie mogły. Nie miały prawa. Te ze zdjęcia to uczennice „Wyższych Kursów dla Kobiet” dra Adriana Baranieckiego, które nie dawały formalnego wykształcenia. Wśród nich po lewej Antonina Rożniatowska. W rękach trzyma dłuto i podbijak. Zdecydowanie na twarzy. Wygląda na tym zdjęciu prowokacyjnie.  Jak na tamte czasy. Kobiety nie imały się rzeźbiarstwa. Zupełnie dobrze uchodziło być malarką, no nie zawodową, nie w celu zarabiania pieniędzy, mienia własnych funduszy, ale tak dla i wśród rodziny, i znajomych. Rzeźbienie? To trud, pot i pył. Nie dla panienek z dobrych domów! 

Read more

Anna Kłosowska o Żółtej Damie z zamku w Liwie…

Wędrowałam schodami w górę podążając za moim przewodnikiem na szczyt wieży. Widok stąd sielski, rzewny. Fantazja na tematy polskie. Tyle, że nie Chopina, a Pani Natury.

Z otworu w murze wyleciała pustułka, najmniejszy z sokołów. Wzbiła się wysoko. Nie ma ich dużo w Polsce, ale Liw sobie upodobały. Mój przewodnik, weterynarz z zawodu, wielbiciel Mazowsza i jego historii, zwrócił mi uwagę na tego niewielkiego ptaka drapieżnika. Mój wzrok podążał za pustułką. Wibrowała rdzawym brązem na tle przedwieczornego, spowitego w szary błękit nieba.

Read more

Anna Kłosowska: zamek w Liwie raz jeszcze

Zamek w Liwie

Dziedziniec zamku w Liwie z widokiem na sielsko wijącą się rzekę Liwiec, która kiedyś rozgraniczała Koronę od Litwy. Wtedy otaczały ją trudne do przebycia moczary i bagna. Mniej przyjazne środowisko…

W 1703 roku ugrzęzły i utonęły w nich szwedzkie działa. No cóż, Karol XII stracił armaty, konie, kanonierów, ale pociągnął dalej, w złości i zaciętości, której miał nadto (w przeciwieństwie do szerszej wizji geopolitycznej), na Węgrów, który tego wieczoru, 12 kwietnia zapłonął czerwoną łuną…

Biały budynek to dworek „przystawiony” do zamku. Wybudowany dla liwskiego starosty w 1782 roku, kiedy zamek, zrujnowany w wyniku szwedzkich najazdów i wojny północnej stracił całkowicie funkcję obronną. Wieża bramna pełniła odtąd rolę archiwum.

A na murze, gdzieś daleko, czego na moim zdjęciu nie widać, odlana w metalu sroka. Nawiązanie do legendy o Żółtej Damie…Opowiem ją Wam osobno!