
#Statut Łaskiego
https://www.gov.pl/web/fundusze-regiony/palac-krasinskich-juz-otwarty—od-21-maja-dostepny-dla-odwiedzajacych
Statut Łaskiego rozpoczyna się „Bogurodzicą”. To niebywale ważne w historii polskiego królestwa dzieło wydane zostało w 1506 roku, za rządów Aleksandra Jagiellończyka. W czasie mojej wizyty w Pałacu Krasińskich, Pałacu Rzeczpospolitej, pochylałam się nad dziełami Galla Anonima, Kadłubka, Długosza, nad pergaminową kartą kazań świętokrzyskich, nad trójjęzycznym, łacińsko polsko niemieckim psałterzem floriańskim.
Statut Łaskiego, prymasa Polski, sekretarza króla, to „Przesławnego Królestwa Polskiego przywileje, konstytucje i zezwolenia urzędowe oraz uznane dekrety”, innymi słowy zbiór narzędzi kodyfikujących praworządność państwa.
W krakowskiej drukarni Jana Hallera powstało dwanaście egzemplarzy na pergaminie i 150 na papierze, przeznaczonych dla kapituł kościelnych i sędziów ziemskich.
Jedną z pergaminowych kopii, przesznurowanych i opieczętowanych, otrzymał król. Egzemplarz w gablocie przede mną otwarty jest właśnie na stronie uwieczniającej moment przekazania dokumentu Aleksandrowi Jagiellończykowi.
Cieszyły moje oczy bardzo emocjonalnie inkunabuły i starodruki. Przecież 90 procent najcenniejszego księgozbioru narodowego spłonęło w październiku 1944 roku, kiedy po Powstaniu Warszawskim wbrew ustaleniom zawartym w umowie kapitulacyjnej, podpalono polski narodowy księgozbiór. O tym warto pamiętać! Co cenniejsze księgi, starodruki, rękopisy wywiezione zostały jesienią 1939 roku do Kanady, gdzie w montrealskim banku zdeponowano między innymi „Kazania Świętokrzyskie” i „Psałterz Floriański”. Powróciły w 1959, kiedy z wielkim mozołem odbudowywano Bibliotekę Narodową.
Na koniec przystanęłam nad rękopisem Krzysztofa Kamila Baczyńskiego…”Elegię o chłopcu polskim” znałam kiedyś na pamięć. Pisał te słowa dwudziestotrzyletni chłopak, który dojrzał, jak wielu z jego pokolenia, pokolenia Kolumbów, pod wpływem dramatycznych okoliczności. Kula snajpera przerwała życie żołnierza batalionu „Parasol” Armii Krajowej, 4 sierpnia 1944 roku. Basieńka, jego żona, o rok od niego młodsza, zginęła w Powstaniu niecały miesiąc później…
I wyszedłeś, jasny synku, z czarną bronią w noc,
i poczułeś, jak się jeży w dźwięku minut – zło.
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką.
Czy to była kula, synku, czy to serce pękło?
20 III 1944 r.
Wyszłam z Pałacu Rzeczpospolitej w jasny, przymglony wczesną, bardzo ciepłą jesienią dzień. Szłam wolno między rzucającymi migotliwy cień drzewami Ogrodu Krasińskich, nasłuchując szmeru żwiru pod nogami. Zaraz spotkam się z Miłą Mi Osobą i będę mogła podzielić się emocjami z tego niezwykłego przebywania ze słowem pisanym towarzyszącym nam od wieków i stanowiącym nieodzowną część naszej cywilizacji…