
Museo Nacional del Azulejo, Lizbona
“Kafelkowe wesele kurczaka”
W karecie panna młoda. Na koźle stangret w liberii i kapeluszu z piórkiem. Z tyłu foryś. Obok dwa słoniątka. Na jednym siedzi małpa. Naprzeciw rozbrykane konie ciągną ochoczo powóz pełen muzykantów. W tle zarys miasta. I wszystko byłoby obyczajowym obrazkiem z drugiej połowy XVII wieku z elementem egzotycznej bajkowości, gdyby panna młoda nie była kurczakiem, a reszta uczestników weseliska małpami w zielonkawym kolorze. Rodzajowa scena a jednocześnie wielka przenośnia, do której klucza właściwie nie znamy. Jeden z bardziej enigmatycznych paneli kafelkowych Portugalii z czasów jej kolonialnej, morskiej wielkości. Jest w nim ironia, przewrotność i swoiste poczucie humoru.
Druga połowa XVII wieku to czas po wydarzeniu nazywanym w historii Portugalii „odzyskaniem niepodległości”. Portugalia i Hiszpania, a ściślej korony Kastylii i Aragonu oraz królestwo Portugalii połączył od 1580 roku jeden monarcha z domu Habsburgów. Dwie potęgi kolonialne zjednoczyła Unia Iberyjska. Wielkie sojusze, nie tylko imperiów nigdy nie trwają kiedy jedna ze stron zaczyna uskarżać się na zmniejszenie swoich wpływów, na brak przestrzegania jej praw, na intencjonalnie złe traktowanie wiodące do podporządkowania.
Filip III miał najwyraźniej takie zamiary wobec Portugalii. Postrzegał ją raczej jako rodzaj europejskiej kolonii, za podległe Hiszpanii ziemie, niż partnera, równoprawnego członka unii, związku dwóch państw.
Rok 1640, kiedy rozpoczęły się działania wojenne między dwoma kolonialnymi imperiami, kiedy obalono Habsburgów i powołano na tron João IV z domu Bragança, rodu, który miał rządzić Portugalią po kres monarchii w 1910 roku, przyjmuje się za datę oddzielenia się Portugalii od Hiszpanii, za koniec unii. I za początek niebywałego rozkwitu pałacowego budownictwa oraz co za tym szło, produkcji ozdabiających je kafelków.
Może jadący na własne wesele kurczak z grzebieniem na łepku przypominającym koronę, to nielubiana królowa, żona João IV, Hiszpanka z książęcego rodu, Luisa de Guzmán. Wspierała w czasie wojny nie swoją ojczyznę, a kraj męża, ale miłości Portugalczyków zdobyć nie potrafiła. Ambitna, bardzo pragnęła zostać królową. Miała powiedzieć: „Lepiej być królową przez jeden dzień niż księżną całe życie”!
W każdym razie polichromiczny obraz, złożony z kafelkowych kwadratów wzbudza do dziś dyskusje. Pochodzi z posiadłości jednego z portugalskich arystokratów, szambelana króla Afonso VI i wpisuje się tematem w to, co wtedy było modne: macacarias, opowiastki przedstawiające macacas, małpy, w scenach z życia codziennego ludzi, podanych w sposób ironiczny, prześmiewczy, z podtekstem społeczno-politycznego krytycyzmu.
Zamówienia na sceny rodzajowe biły rekordy w drugiej połowie XVII wieku. Ateliers wykonujących je artystów i rzemieślników nie nadążały z produkcją. Bogactwo namnożone w wyniku kolonialnej ekspansji sprawiło, że arystokracja i szlachta ozdabiała kafelkowymi obrazami wnętrza i wykładała nimi ściany zewnętrzne swoich lizbońskich siedzib, ale także nowych pałaców pod miastem.
Azulejos. Po portugalsku wymawiane azuleeżus, po hiszpańsku azulechos.
Na półwysep iberyjski dotarły wraz z Maurami, gdzieś w VII wieku. Słowo azulejos kojarzy się w wielu językach, w tym i w naszym, z lazurem. Ale nie ma większego błędu jak utożsamiać je z niebieskościami!
Nazwa pochodzi nie od błękitu, a od arabskiego słowa az-zulay oznaczającego mały polerowany kamień. Pierwsze azulejos powstawały z niewielkich geometrycznych części składanych w kwadrat. Ogromnie pracochłonne zajęcie.
W czasie podróży do Sewilli zagustował w nich portugalski król Manuel I, który panował od 1495 roku. Zachwycał się Alkazarem a potem Alhambrą w Grenadzie, i zapragnął mieć to samo u siebie w domu. Mozaiki były drogie, bardzo drogie, ale król Portugalii, najbogatszy władca świata chrześcijańskiego, mógł sobie na nie pozwolić. To za jego czasów Portugalia stała u szczytu potęgi. Finansował i sponsorował, powiedzielibyśmy dzisiaj, wielkich żeglarzy, odkrywców jak Vasco da Gama (wodna droga do Indii), Pedro Cabrala (wziął w posiadanie dla Portugalii Brazylię), Afonso de Albuquerque (portugalska hegemonia na Oceanie Indyjskim). Trzeba było tę sławę, chwałę i potęgę utrwalić, podkreślić, pokazać. Manuel był mecenasem renesansowej sztuki. Styl manueliński zwany też późnym portugalskim gotykiem to styl okazały, pyszny, nawiązujący obficie do egzotyki portugalskich kolonii.
Król zamówił w Sewilli ogromne ilości azulejos. Wyłożono nimi między innymi salę w pałacu w Sintrze pod Lizboną, którego początki sięgają czasów Maurów. „Arabska komnata” po dziś dzień zachwyca ścianami zdobnymi „małymi polerowanymi kamieniami” w odcieniach zieleni, żółcieni i niebieskości. Manuel I sprowadził też do Portugalii rzemieślników, artystów, którzy już na miejscu wykonywali azulejos. Coraz bardziej dopasowane stylem do gustów portugalskich, coraz bardziej odchodzące od wprowadzonych przez Maurów geometrycznych wzorów, motywów kwiatów i roślin. Coraz częściej przedstawiające całe opowieści, dzieje, ułożone z niewielkich kwadratów. Dzieje w fajansie.
Nie ma Portugalii bez azulejos. Domy, kościoły, wnętrza bram, klatek schodowych…nie ma miejsca, gdzie by ich nie było.
To w narodowym muzeum poświęconym historii azulejos (Museo Nacional del Azulejo), można tak naprawdę zrozumieć sens tego wielowiekowego przekazu.
Miejsce, były XVI wieczny klasztor, oddalone jest od odwiedzanej przez turystów części miasta. Monumentalny budynek o prostym, prawie surowym zarysie nie zdradza z zewnątrz opowieści jaką mieści w sobie. To przekaz historii od XV wieku. W kafelkowej formie. Obejmuje kulturę portugalskiego imperium i tego co obecnie nazywa się krajami kultury iberofońskiej. Neologizm potrzebny, oznaczający obszar języka portugalskiego i hiszpańskiego.
Długo stałam przed „Weselem kurczaka”, ale chyba jeszcze dłużej przed panelem z tej samej pracowni, z tego samego pałacu, ilustrującym polowanie na lamparty. Przejaw gustów arystokracji i możnych drugiej polowy XVII wieku. Polowanie na egzotyczne zwierzęta na dalekich ziemiach należących do portugalskiego imperium. Lamparty wabiono do pułapek „na lusterka”. Na obrazie lampart, a właściwie po przyjrzeniu się lamparcica, przygląda się swojej podobiźnie i z (kociej) ciekawości za chwilę z własnej woli zamieni wolność na niewolę…Myśliwi, na pierwszym planie, to uzbrojeni w łuki Indianie, przynajmniej tego pozwala się domyślać ich wygląd i strój. Polowanie na zamówienie kolekcjonera z pałacu spod Lizbony?
Wielu rzemieślników tworzących sceny z azulejos posługiwało się istniejącymi już wzorami, które dopasowywali do wymogów klienta. W przypadku polowania na lamparty była to grawiura XVI wiecznego flamandzkiego artysty, Johannesa Stradanusa, który życie spędził głównie we Florencji, na dworze Medicich.
Zeszłam do byłego klasztornego refektarza, spełniającego teraz rolę kafeterii. Na galão, portugalskie espresso ze wzburzonym mlekiem (w moim przypadku migdałowym). Usiadłam wśród biało niebieskich kafelkowych opowieści. Tu, zgodnie z duchem miejsca, sceny z przygotowywania jadła!
Azulejos. „Małe polerowane kamienie”. Wszechobecna sztuka wizualna Portugalii.