Pietro Longhi “Bauta”
Anna Kłosowska, Opowiadania: “Królowa bauta”

https://www.facebook.com/Kwartyna
https://www.facebook.com/anna.klosowska.3363
https://www.instagram.com/kwartyna/
https://bonito.pl/k-654105251-moja-noc-z-irma
https://sklep.wydawnictwopg.pl/pl/p/Moja-noc-z-Irma/82 

Prawo maski…

Dawna Wenecja, „Najjaśniejsza Republika”, Serenissima, kochała udawanie. A świetnie, najświetniej jak to możliwe pomagały jej w tym maski. Noszone niekoniecznie tylko w czasie karnawału.

Zanim wejdziemy w przestrzeń wypełnioną osiemnastowiecznymi legendami, anegdotami wokół masek, zapamiętać musimy wenecką zasadę:

„Kiedy nakładasz maskę, stajesz się nią. To jest prawo maski. Grasz rolę, którą sobie wybierasz”.

Zacznijmy od Królowej:

Królowa Bauta

Maska i strój najbardziej popularny, najbardziej lubiany, zapewniający całkowitą nierozpoznawalność.

Sto procent incognito!

Sama Bauta, to ta część stroju, która zakrywa głowę i ramiona. Owalne wycięcie na twarz ujmuje podbródek. Tkanina jest luźno ułożona, nie pozwala nawet dociec konturów twarzy, szyi ramion. Od ramion do poziomu łokci tradycyjnie używany był inny materiał. Czasem skromny, tani, ale często spływał fałdami mięsistego jedwabiu lub bogatej koronki.

Całość czarna. Żadnego innego koloru.

Maska jest jedyną białą plamą wśród tej niespektakularnej czerni. Tradycyjnie wyrabiana jest obecnie jak i wieki temu z papier mache utkanego w gipsowej formie. Jest lekka i co ważne, nie dotyka twarzy, nie obejmuje jej szczelnie jak inne maski. Wysunięta dolna część, w kształcie przyłbicy, pozwala zachować incognito, ale też swobodnie mówić, jeść, pić. Można ją nosić godzinami i nie odczuwać potrzeby jej zdjęcia. Jest wygodna. To jedna z przyczyn jej popularności po dziś.

Klasyczna Bauta nie ma wiązań, trzyma się pod kapeluszem, najczęściej trójgraniastym i oczywiście czarnym. Kształt nakrycia głowy zmieniał się w ciągu wieków. Cała postać osoby noszącej Bautę spowita jest w obszerny, suto marszczony płaszcz, tabarro.

Bauta odegrała w Republice historyczną rolę, stała się weneckością. Ogromnie ceniona przez wieki, ponieważ w unikalny sposób zakrywa wszystko. Nie pozwala rozpoznać płci. Oczywiście jeśli nosząca ją osoba ma taki zamiar. Nie wiadomo kto się pod nią kryje. Może rzezimieszek, który za chwilę przejdzie do niecnego czynu, może znużony złotym życiem wenecki arystokrata. A może, a może…kobieta, żona weneckiego wielmoży, która chce zakładając maskę ją zdjąć, stać się sobą, obserwować innych, może wejść w swobodną rozmowę z mężczyznami, czego by bez maski zrobić by nie mogła. Może chce przyjrzeć się kobietom, z którymi inaczej by się nie zetknęła?

Bauta, królowa weneckich masek.

Pierwsza wzmianka pochodzi z XIII wieku, kiedy wymienia się ją jako część posagu młodej weneckiej damy. Świadczy to o roli jaką przebranie miało już wtedy. I o tym, że nie płeć decydowała o jego używaniu.

Popularność zyskała trzy wieki później. Nosili ją głównie przedstawiciele wielkich rodów, arystokracji weneckiej obu płci. Nosili często znacznie dłużej niż sezon karnawału. Zapewniała incognito, nawet rodzaj obyczajowej bezkarności.  

O ile poza karnawałem Bauta należała do warstw górnych, do kupieckiej arystokracji włącznie z dożami, to w czasie trwania zapustów nosili ją wszyscy, niezależnie od społecznej rangi.

Bauta zrównywała. Bauta ośmielała, Bauta zamazywała różnice, pozwalała na wyjście poza normy, układy. Bauta uwalniała od ograniczającej, przyjętej obyczajowości i norm społecznych. Bauta była pretekstem. Tak świetnie wpisywała się w swoistą hipokryzję, obłudę i zakłamanie Najjaśniejszej Republiki.

*

Do kawiarni wbiega lekkimi krokami spowita w czerń postać. Po sposobie poruszania łatwo odgadnąć: to albo młodzieniec, albo kobieta. Pod wpływem gwałtowniejszego ruchu unosi się rąbek ciężkiej czarnej materii tabarro i ukazuje bucik na krótkim wygiętym do tyłu obcasie zwanym Pompadour. Bucik z tkaniny o tureckim wzorze. To prawie niewybaczalne! Według prawideł gry powinien być czarny i płaski, ale ta osoba chce zwrócić uwagę na swoją płeć. Albo tylko na bucik…

Rozgląda się i przywołana gestem siada przy stoliku, przy którym swobodnie rozmawiają dwie inne Bauty. Rozpoczyna się rozmowa. Wydawałoby się, że te trzy osoby się znają. Ale to karnawał, wszystko w osiemnastowiecznej Wenecji, zasznurowanej na co dzień w „dobrych obyczajach”, jest możliwe.

Kawa jest pyszna i w XVIII wieku, jest już dobrze znana i lubiana. Do tego kieliszek słodkiego muszkatu. Przy sąsiednim stoliku karty. Gra na niemałe pieniądze. Może i jest w grających jakieś napięcie, właśnie podnieśli stawkę, ale pod maską nie widać. Hazard w czasie karnawału jest dozwolony. Można go uprawiać. Wszędzie. Gdzie się da!

Trójka przy kawiarnianym stoliku nie gra. Cicha rozmowa. Umawiają się na intymniejsze spotkanie. Może pójdą potem do teatru, a może zagrają w innym miejscu w kości. Będą się dobrze rozglądać, czy w ciemnych uliczkach ktoś za nimi się nie skrada, nie chce ich napaść, okraść. Wenecja nie jest bezpieczna, zwłaszcza w karnawale i mimo wielu zakazom dotyczącym noszenia broni.

A może młoda osoba we wzorzystych bucikach z czarną kokardą w jakimś momencie na chwilę uchyli białej maski i jej rozmówcy zobaczą twarz. Twarz kobiety sprzedajnej. Może ucieszą się z tego spotkania. Przecież jest karnawał i wszystko, dosłownie wszystko jest dozwolone!

Wierność małżeńska? Obawa przed moralną naganą? Nie dziś, nie teraz. Jest czas karnawału! Bauta ogarnie wszystko, dopóki ma ochotę grać wybraną przez siebie rolę…

*

Zakaz noszenia masek (w sensie zakrywania twarzy i przywdziewania związanego z maską stroju), obowiązywał teoretycznie w sposób ścisły tylko w czasie postu. Ale i wtedy skutecznie go obchodzono. Znajdywano luki w prawie. Dawna Wenecja z tego słynęła. Inaczej nie byłaby tak żywym ośrodkiem przepływu towarów i tak wielkim bankiem kumulującym wygrane na dobrze obstawianej loterii kalkulowanego ryzyka.

W kasynie, eleganckich pomieszczeniach pałacu zwanego Ridotto wszyscy noszą maski i znakomita większość skrywa się za białą, wygodną Bautą i obszernym czarnym tabarro. Ktoś przegra, ktoś wygra, ktoś straci wszystko. I to będzie zawsze tylko Bauta. I aż Bauta. Bez skandalu, bez kompromitowania znanej rodziny. Pozory zostaną zachowane.

Bauta stała się z czasem tak powszechnym przebraniem, że nabrała charakteru weneckiego stroju. Nabrała weneckiej tożsamości i ją uosabiała.

Dożowie przyjmujący wysłanników z innych krajów, z którymi mieli bardzo ożywione relacje przynoszące ogromne korzyści polityczne i handlowe, nakładali na formalne stroje Bautę.

Zakrywanie twarzy, niepokazywanie osobowości, języka ciała, mimiki, miało wprowadzać w ważne rozmowy harmonię i świadczyć o równości.

Świadczyć o integralności weneckiego społeczeństwa.

A udawanie harmonii było integralną częścią ideologii państwowej Najjaśniejszej Republiki Weneckiej, Serenissimy.