Anna Kłosowska
Opowiadania: “Gęsia miłość po grób”

https://www.facebook.com/Kwartyna
https://www.facebook.com/anna.klosowska.3363
https://www.instagram.com/kwartyna/
https://bonito.pl/k-654105251-moja-noc-z-irma
https://sklep.wydawnictwopg.pl/pl/p/Moja-noc-z-Irma/82 

Przede mną drogą wzdłuż osiedli jechało białe Volvo XC40 z nalepką I love my pug na tylnej szybie. Tony, sąsiad. On też poznał mój samochód, choć nie mógł widzieć mojej nalepki I love my chihuahua, i pomachał mi we wstecznym lusterku. Jechaliśmy wolno, zgodnie z ograniczeniem obowiązującym na wewnętrznych, osiedlowych drogach.

Na mostku nad kanałem przechodzącym tu w sadzawkę, Tony zatrzymał się przed stadem egipskich gęsi. Zajmowały całą szerokość drogi. I nic nie wskazywało na to, by miały ochotę się usunąć. To się często zdarza. Obradują na samym środku. Egipskie gęsi są czupurne, zadziorne, uparte, nieustępliwe. Jeśli im coś nie w smak syczą, rozpościerają skrzydła, wyciągają ostrzegawczo szyje.

Nieraz trzeba nie tylko zwolnić, ale wręcz się zatrzymać. Bo właśnie wybuchła kłótnia. Często chodzi o dzieci i o prywatność. W ferworze gęsiego przegadywania się, zwłaszcza, kiedy dojdzie do wzajemnego skubania i podszczypywania, nie ustąpią. Bardzo wolno i niechętnie się rozchodzą.

Mam na to swój sposób. Ja też syczę! Tyle, że syczę z pozycji istoty większej, masywniejszej, a więc w jakiś sposób ważniejszej. I wtedy powoli, dostojnie odsuwają się, pozwalają mi przejść.

Tym razem nie było ich kilka, nie trzepotały w uniesieniu wielkimi podbitymi bielą skrzydłami, ale stały cicho jedna przy drugiej, z pochylonymi głowami. Wysiedliśmy z samochodów, włączyliśmy światła awaryjne.

Pośrodku stada leżała przejechana gęś.

Nie wiem czemu to się dzieje. Nie rozumiem tego. Ograniczenie prędkości jest respektowane przez nas, mieszkańców, bo gęsi, kaczki, ibisy, żaby różnej wielkości, iguany i kilka rodzajów żółwi są częścią naszej społeczności i krajobrazu. Jeśli się tego nie lubi, nie ma co tu u nas mieszkać. Można poszukać gdzie indziej, wśród betonu i cementu. Nam się tu podoba.

– Ludzie przychodzą tu nad ten staw i karmią. Ptaki się przyzwyczajają, są coraz śmielsze i nieuważny kierowca….Tony rozłożył ręce. – Do tego są i tacy, co po prostu „nie lubią”. I nie zwolnią, kiedy nikt nie widzi!

Wiem.

Gęsi egipskie się na Florydę nie prosiły!

W starożytnym Egipcie były czczone, uważane za święte. Hodowane jako ozdoba, pielęgnowane, ubóstwiane.

Są piękne. Tak. Kolory kasztanu, rdzy wpadające w jaśniejsze tonacje beżu i odcieni szarości sprawiają, że wyglądają elegancko. Do tego podmalowane brązową plamą oczy, jakby podkreślone dla większego efektu. I delikatnie różowe nogi. Są piękne, ale nie majestatyczne jak ich kuzyni, łabędzie. Mają ogromny temperament, trwają w swojej rodzinie. Związują się na życie. Często po utracie partnera żyją w samotności w swoim stadzie, ale obok.

W gęsim małżeństwie obowiązuje partnerstwo. Para zakłada razem gniazdo, chowa razem małe. Oboje bronią zawzięcie swojego terytorium. Przeważnie żyją w rodzinnych klanach. Tak też się poruszają, przemierzają przestrzeń razem, w kluczu, zmieniając się na jego czele. Daleko im jednak do stadnego myślenia. Jest w nich gęsi indywidualizm. Kłócą się zawzięcie z sąsiadami. Czy o miedzę? W jakimś sensie tak. Gęganie rozpoczynają samice, a potem sycząc odstraszająco wchodzą w „dyskusję” samce. Często syk przechodzi w wysokie, wibrujące, ogłuszające tony i zaczyna się walka wręcz.

Kiedyś Przyjaciel patrząc na taki spektakl z rezygnacją powiedział:

– Jak u ludzi. One zaczynają, a oni dają się podpuścić i rozwiązują sprawy siłowo!

– Co znaczy „one zaczynają”, co znaczy „dają się podpuścić”? To wcale nie jest śmieszne! To stereotyp! Ale powstrzymałam swoje słuszne oburzenie, kiedy zobaczyłam prześmiewczy błysk w oczach Przyjaciela. Osiągnął swój cel!

– Prowokator, mruknęłam.

Egipskie gęsi walczą z baletowym wdziękiem. To jest taniec. Wzbijają korpulentne ciała lekko w powietrze, jakby chciały wykonać arabeskę. Rozpościerają brąz skrzydeł ukazując śnieżną biel ich podbicia. To samce. Oni. Zwłaszcza samce w okresie godów. A one owszem, czasem się wtrącą jakimś gęganiem, ale nagadały się już wcześniej. Często udają, że nie zwracają uwagi, ale skubiąc wdzięcznie trawkę przyglądają się. Przecież ważne jest, żeby partner, ojciec potomstwa, był silny, odważny, żeby pokazał swoją męskość i ujął partnerkę! Ona wybiera jego „na zawsze”. Albo na prawie zawsze. Rozwody się zdarzają.

I tu, jak i wśród innych ptaków, jak i wśród ludzi, zdarzają się i „zdrady”. Z różnych badań wiadomo, że niejeden gąsior wychowuje i troszczy się o nieswoje genetycznie pisklęta.

„Zdrada”, to co rozumiemy pod odejściem od wierności jednemu partnerowi służy, no nazwijmy to, genetycznej dywersyfikacji. Gęsi egipskie obu płci nie są w tej materii wyjątkami. Ale wśród nich trafia się mniej niewierności niż na przykład wśród ich kuzynów, kaczek!

Są piękne.

I nawet nie wiadomo czy tak naprawdę są gęsiami. Nazywa się je „gęsiówkami”, bo mają coś z gęsi i kaczki. Należą to tej samej rodziny. Często, tak jak tu u nas, mieszkają na tym samym terenie, sąsiadują ze sobą, przy czym w kaczym stadzie nie ma wyraźnych par. Za kaczorem, wielkim i pięknie ubarwionym, podążają dwie, trzy drobne samiczki. Gęsi egipskie chodzą parami.

Nie wiem czemu przypisuje im się agresywność. To takie bardzo ludzkie określanie zwierzęcego zachowania. Lubią panować nad swoim terytorium, tak jak inne zwierzęta. Jak my.

Te na środku drogi były w żałobie. Odprawiały jakiś swój cichy ceremoniał pochylając się nad jednym ze swoich, nad członkiem swojej wielkiej gęsiej rodziny. Widziałam to już kilka razy…

Najpierw całe stado otacza padłą gęś, a później pozostaje przy niej partner lub partnerka. Przez wiele godzin, przez noc, następny dzień nie odstępuje, siedzi, stoi, czeka…

*

Znad doliny Nilu do Europy przeniósł egipskie ptaki o różowych nóżkach ciekawski człowiek. W pierwszej połowie XVIII wieku pojawiły się najpierw jako curiosum w Wielkiej Brytanii. A potem wszystko wymknęło się, jak zawsze, spod ludzkiej kontroli. Jak zawsze, kiedy człowiekowi wydaje się, że panuje nad przyrodą.

Na południową Florydę przyleciały dużo później niż do wielu krajów europejskich. Aż dziw bierze, bo klimat tu dla nich idealny.

Znali je Rzymianie. Za ich czasów zakładały gniazda i rozmnażały się szybko w całym obszarze Mare Nostrum, Morza Śródziemnego. Wyginęły w stronach rodzinnych w wyniku polowań i braku miejsc lęgowych.

Wiadomo jednak, że natura zawsze znajdzie wyjście. Chyba, że my, ludzie, część natury, ale dość niebacznie ze swoją matką się obchodzący, spowodujemy jakiś ekologiczny kataklizm, jakieś załamanie.

Gęsiom egipskim udało się wrócić do Europy. Widziane bywają i w Polsce. Przylatują do nas z Niemiec.

To, że żyją w związkach monogamicznych…

Zastanawiałam się nad tym. Możliwe, że to sprawa stałego „zdobywania” samicy przez jej partnera przyczynia się do stałości samicy. Rok w rok, w okresie godowym „mąż” odprawiał będzie cały rytuał zdobywania. Jakby poznał ją przed chwilą. Jakby dopiero przed momentem ją zobaczył i całkowicie oniemiał. I istniała tylko ona!

Coup de foudre!

Będzie się stroszył i wyprężał, zabiegał jej drogę, stał przy niej na straży, kiedy ona skromnie skubnie sobie tu i ówdzie ziarenko. Będzie pokazywał innym samcom, a właściwie znowu tylko jej, jaki jest doskonały, jak piękne może mieć z nim pisklęta. A przecież zna ją od wielu sezonów lęgowych, wychował już z nią stada potomstwa!

Może to tajemnica gęsiej miłości aż po grób…