Gigondas, czyli Wielka Przyjemność

Stałam przed półką z winami.  Musiałam trochę zadrzeć głowę, żeby przyjrzeć się etykietce, Bo to była butelka z za wysokiej, jak na mój wzrost, półki. 

Gigondas.  Żabi skok od Châteauneuf-du-Pape, U podnóża łańcucha Dentelles – gór “koronek”. 

Nie kupuję win z regionu, w którym bardzo niedawno piłam je w miejscu ich narodzin, we właściwym im kontekście.  Dlaczego? Bo mi się to jakoś nie sprawdza. Czuję rozczarowanie po takiej konfrontacji. Więc i tym razem postąpiłam zgodnie z tą może nie zasadą, ale rodzajem własnego zalecenia wobec siebie, i nie musiałam wspinać się na palce, bo nie sięgnęłam nawet po Gigondas z wyższej półki w Leclercu na Ursynowie. 

Read more

Vacqueyras, Châteauneuf-du-Pape dla ubogich?

To jedno z tych miasteczek nanizanych jak perełki na sznur systematycznie i entuzjastycznie wydeptywanego szlaku turystycznego Prowansji.  

Dla przybysza z drugiej strony Wielkiej Sadzawki,  wszystkie tone są kolorowym, ale zastygłym w bezruchu obrazem  przeszłości, trwają tak, osadzone w niej, mimo ba, wręcz na przekór pulsującego ruchem, śmiechem życia. Są jak pocztówka,  slajdy.  

Życie wstecz, nie  naprzód.

Read more

Pochwała drożdżówki

Uważam, że powinna być symbolem Warszawy. Na równi z Syrenką.

Bo przecież bez niej dzieci nie mogłyby pójść do szkoły, a dorośli do pracy! Chwytamy ją bez zastanowienia, albo po większych rozważaniach, ale wchodzi w skład naszego podstawowego pożywienia, jak chleb. Do tego jest nęcąca, pachnąca. Wszechobecna w piekarniach i wielkich marketach. Podłużna, okrągła, płaska, skręcona w elegancką kokardkę, zapleciona w warkoczyk, kusi różnymi postaciami. Może też być pozornie prostą bułą, bez większego wyrazu, ale o cudownym smaku lekkiej brioszki.

Read more